Szczęśliwego Nowego Roku 2018!
życzy Jolanta
Szczęśliwego Nowego Roku 2018!
życzy Jolanta
„Tańcz, powiedział. Tańcz jak najpiękniej. Tak, żeby wszystkich zachwycić”.
Haruki Murakami – Tańcz, tańcz, tańcz
-A jakie jest to kłamstwo o maskach?
-Ludzie wierzą, że ukrywają twarze.
-Przecież urywają twarze – zauważyła niania.
-Tylko tę, która jest na wierzchu.
Terry Pratchett – Maskarada
Po raz pierwszy kiedy zobaczyłem Twoją twarz
Myślałem, że słońce wschodzi w Twoich oczach.
I Księżyc i gwiazdy były darem od Ciebie
dla ciemności i końca nieba.
Po raz pierwszy kiedy pocałowałem Twoje usta
Poczułem jakby ziemia była w zasięgu mojej ręki
Jak drżące serce ptaka żyjącego w niewoli
To było na moje polecenie, Moja Miłości
I po raz pierwszy kiedy leżałem obok Ciebie
Poczułem Twoje serce tak bliskie mojemu
i wiedziałem, że nasza radość wypełni całą ziemię
i będzie trwała, do końca czasu, Moja Miłości
Po raz pierwszy kiedy zobaczyłem Twoją twarz
Twoją twarz
Twoją twarz
Twoją twarz
„W majestacie twych oczu, niczym u wrót kościoła, dostrzegam obraz swój uskrzydlony, jakby u ramion mych stał anioł tajemnie wtulony. Cień zniknął jak łzy z serca i z twarzy, a w mym widzeniu jedynie odbicie czyste, jak szelest strun serca, w którym anioł odcisnął zamiast dłoni, swe pióra białe, świetliste…”
Adnachiel
„Zmrok gasi zwykłe pochodnie i zapala gwiazd magiczne wzory.
Jesteśmy tacy inni w tym świecie, który nie boli”.
Słońce na niebie gaśnie za rzeką Zmierzch ma zapach siana i snu Pójdę przed siebie, pójdę daleko Za ostatni las białych brzóz Pójdę daleko, pójdę na łąki Malowane złotem i rdzą Zwierzę się wierzbom z naszej rozłąki Wierzby wierzą szeptom i łzom Tęsknię za Tobą, płaczę po Tobie Płaczą ze mną rosy i mgły W ciszy drżą słowa, których nie powiem Bo rozumiesz je tylko Ty Pójdę daleko, pójdę na łąki Malowane złotem i rdzą Zwierzę się wierzbom z naszej rozłąki Wierzby wierzą szeptom Wierzby wierzą szeptom Wierzby wierzą szeptom i łzom….
Autor tekstu: Marcin Kydryński Kompozytor: Wojciech Kilar
„Łatwo cielesną ręką dotknąć, lecz trudniej duszą niewidzialną zobaczyć…”
„Drogi życia są zawiłe i pełne krętych ścieżek…[…]łatwo można zabłądzić, skręcając w niewłaściwą. W gąszczu nie widać, dokąd ona prowadzi. Na szczęście w każdej chwili jest szansa, by zawrócić, ale nie zawsze trafisz na tę łatwiejszą i przyjemniejszą.[…]masz szansę dojść do końca ścieżki, na której stoi szczęście. Musisz tylko założyć odpowiednie buty, by łatwiej przejść po kamieniach i wystających korzeniach”.
Edyta Kowalska – Ścieżki życia
Merry Christmas
Buon Natale
Feliz Navidad
Joyeux Noël
Frohe Weihnachten
メリークリスマス
God Jul
Selamat Natal
Crăciun Fericit
Feliz Natal
WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA!
Anioły do mnie wysyłaj
Tylko anioły do mnie wysyłaj
piękne pierzaste i zadbane
Niech latają ponad mną
jak złotoskrzydłe motyle
Niech latają nade mną
niech mi cudne nuty grają
Wysyłaj do mnie anioły
niech mi w duszy śpiewają
„Składam dłonie na skrzyżowaniu dróg. Nagle jak szept szum skrzydeł. Jesteś – drży krągła nuta. Jedna, druga, trzecia… I spada na ziemię. Jak puch śnieg, manna, ziarno. Jestem. Żyję. Kropla sączy się za kroplą. Nad domem moim. Raczy pastwiska zielone”.
Lech Galicki
Wodozbiór w kształcie rotundy, wzorowany na świątyni Westy w Tivoli (Henryk Marconi)
Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę,
to jest bardzo głupie nosić szminkę w kieszeni,
gdy ty patrzysz an mnie tak poważnie, jakbyś w moich
oczach widział gotycki kościół. A ja nie jestem
żadną świątynią, tylko lasem i łąką – drżeniem liści,
które garną się do twoich rąk. Tam z tyłu szumi
potok, to jest czas, który ucieka, a ty pozwalasz mu
przepływać przez palce i nie chcesz schwytać czasu.
I kiedy cię żegnam, moje umalowane wargi pozostają
nie tknięte, a ja i tak noszę szminkę w kieszeni, odkąd
wiem, że masz bardzo piękne usta.
Halina Poświatowska
„A gdy jestem tam, gdzie mogę być sobą, rozkwitam jak kwiat wiśni”.
Mu Zimei (z książki Popioły miłości)
„Jesteś wszystkimi kolorami jednocześnie, w największej ich jaskrawości”
„Miłość jest jak liść w lesie – czas ją zmienia, tak jak zima zmienia wygląd lasu”.
Autor: Emily Brontë
Naszej miłości bardzo zimno dziś.
Czym mamy ogrzać ręce jej?
Już dawno z drzewa spadł ostatni liść,
A jutro spadnie pierwszy śnieg.
Naszej miłości bardzo zimno dziś.
Czym ogrzać mamy nogi jej?
Na winogradzie pierwsza szronu kiść
I wiatr w piszczałki ulic dmie.
Kwiaty nam skosił mróz.
Liście pozrywał wiatr.
Śniegiem przysypał trawy wzgórz.
I tak się boję, że
Do wiosny umrze nam,
Do wiosny umrze miłość już.
Naszej miłości bardzo zimno jest.
Gdzie ją przed mrozem schować dziś?
Tyle wokoło domów, tyle dróg,
A ona nie ma dokąd iść.
Lasy nam zamknął mróz.
Z pól nas wypędził wiatr.
Śniegiem przysypał trawy wzgórz.
I tak się boję, że
Do wiosny umrze nam,
Do wiosny umrze miłość już.
Lasy nam zamknął mróz.
Z pól nas wypędził wiatr.
Śniegiem przysypał trawy wzgórz.
I tak się boję, że
Do wiosny umrze nam,
Do wiosny umrze miłość już
„I zdradź mi, kim tyś jest, Madame? Albo nie zdradzaj mi… Lepiej nie mówmy nic…”
Nikt nie zna ścieżek gwiazd,
Wybrańcem kto wśród nas?
Zapukał ktoś – to do mnie gość!?
Włóczyłem się jak cień,
Czekałem na ten dzień
Już stoisz w drzwiach jak dziwny ptak.
Więc bardzo proszę wejdź,
Tu siadaj, rozgość się
I zdradź mi, kim tyś jest, Madame?
Albo nie zdradzaj mi,
Lepiej nie mówmy nic.
Nieśmiało sunie brzask,
Zatrzymać chciałbym czas;
Inaczej jest – czas musi biec.
Gdzieś w dali zapiał kur,
Niemodny wdziewasz strój
Już stoisz w drzwiach jak dziwny ptak.
Więc jednak musisz pójść
Posyłasz mi przez próg
Ulotny uśmiech swój, Madame
Lecz będę czekać, przyjdź!
Gdy tylko zechcesz, przyjdź
Będziemy razem żyć
Ja będę czekać, przyjdź
Gdy tylko zechcesz, przyjdź
Będziemy razem żyć.
„Pocałowałem ją na pożegnanie, mówiąc: „Wszystko co piękne, musi umrzeć”
„And I kissed her goodbye, said, “All beauty must die”
Kylie:
Nazywają mnie Dziką Różą
Choć nazywałam się Elisa Day
Dlaczego tak mnie zwą, nie wiem
Bo nazywałam się Elisa Day
Nick:
Już pierwszego dnia, gdy ją ujrzałem, wiedziałem, że to ta jedyna
Wpatrywała się w moje oczy z uśmiechem na twarzy
A jej usta były koloru róż
Tych, które kwitły przy rzece, tych krwawych i dzikich
Kylie:
Gdy zapukał do mych drzwi i wszedł do pokoju
Mój strach minął w jego stanowczym objęciu
On byłby moim pierwszym mężczyzną, on swą delikatną dłonią
Wytarł łzy płynące po mej twarzy
Nazywają mnie Dziką Różą
Choć nazywałam się Elisa Day
Dlaczego tak mnie zwą, nie wiem
Bo naazywałam się Elisa Day
Nick:
Drugiego dnia przyniosłem jej kwiat
Jest najpiękniejszą kobietą jaką kiedykolwiek widziałem
Spytałem: „Czy wiesz gdzie kwitną dzikie róże
Tak słodkie, szkarłatne i wolne?”
Kylie:
Następnego dnia przyszedł z jedną czerwoną różą
Spytał: „Czy podzielisz się ze mną swym smutkiem?”
Skinęłam głową leżąc na łóżku
„Jeśli pokażę Ci róże, czy pójdziesz ze mną?”
Nazywają mnie Dziką Różą
Choć nazywałam się Elisa Day
Dlaczego tak mnie zwą, nie wiem
Bo nazywałam się Elisa Day
Kylie:
Trzeciego dnia zabrał mnie nad rzekę
Pokazał mi róże, a potem całowaliśmy się
A na końcu, usłyszałam wymamrotane słowo
Gdy klęknął nade mną z kamieniem w dłoni
Nick:
Ostatniego dnia zabrałem ją tam, gdzie kwitną dzikie róże
Ona leżała na brzegu, wiatr lekki jak złodziej
Pocałowałem ją na pożegnanie, mówiąc: „Wszystko co piękne, musi umrzeć”
Nachyliłem się nad nią i włożyłem różę między jej zęby
Kylie:
Nazywają mnie Dziką Różą
Choć nazywałam się Elisa Day
Dlaczego tak mnie zwą, nie wiem
Bo nazywałam się Elisa Day
Nazywałam się Elisa Day
Bo nazywałam się Elisa Day
Obudziłam się i byłeś tam
Obok mnie w nocy.
Dotknąłeś mnie i uspokoiłeś mój strach,
Obróciłeś ciemność w światło,
W światłość.
Obudziłam się i zauważyłam Cię tam
Obok mnie jak wcześniej
Moje serce podskoczyło aby Cię znaleźć
Czuję że Ty zamkniesz je ponownie
Czuję twoją miłość ponownie.
Twoja siła sprawiła mnie silną
Chociaż życie odrywa nas od siebie
A teraz kiedy noc wydaje się dłuższa
Twoja miłość świeci w moim sercu….
Twoja miłość rozświetla moje serce.
„Ja jestem drogą, prawdą i życiem”. (I am the way, the truth and life).
„Wiesz, miłość jest wtedy…kiedy kogoś lubimy…za bardzo”.
Alan Alexander Milne
Tęsknota nade mną szeleszcze.
Trąca mnie skrzydłem mewim.
Czy wciąż ta sama jeszcze?
Nie wiem! nie wiem …
Maria Pawlikowska – Jasnorzewska – „Mewa”
Girl with grapes
W naszym pustym pokoju
puste krzesło zawsze będzie czekać …
może kiedyś przyjdziesz, usiądziesz …
i pogadamy jak starzy, dobrzy kumple …
bo zostały już tylko wspomnienia …
one zostają na zawsze …
Lecą wiatry ciemne
Pożegnania i liście przez niebo jesienne
Dmucha chłodem chmur szklany głos
Nagle zadrży pamięć
W zimnym wietrze, w gałęziach na deszczu zostanie
Nasze niebo, nasz chmurny los
W naszym pustym pokoju hula wiatr
Chłód kołysze skrzydłami okiennic
I za oknem podrywa się ptak
Wróżb niewczesnych i nocy daremnych
Jakby w starym romansie
Gdzie wszystko się spełni
Odliczałam kwadranse
Chciałam obejść pół Ziemi
W kalendarzach urojeń sny kłamały jak z nut
Naszym pustym pokojem wiatr kołysze i chłód
Z czterech stron mgły jesienne pełnią straż
Dziesięć rzek mroźnych płynie do morza
I na brzegach, daleko od miast
Oczekują nas łąki, przestworza
Wszystkie sny prześnione
I zegary milknące, i usta, i dłonie
Mówią: „Żegnaj, już nadszedł czas”
W chłodną noc bezsenną
Wszystko znika jak ptaki nad chmurą jesienną
Wszystkie gwiazdy drwią sobie z nas
W naszym pustym pokoju hula wiatr
Chłód kołysze skrzydłami okiennic
I za oknem podrywa się ptak
Wróżb niewczesnych i nocy daremnych
Jakby w starym romansie
Gdzie wszystko się spełni
Odliczałam kwadranse
Chciałam obejść pół Ziemi
W kalendarzach urojeń sny kłamały jak z nut
Naszym pustym pokojem wiatr kołysze i chłód
Z czterech stron mgły jesienne pełnią straż
Dziesięć rzek mroźnych płynie do morza
I na brzegach, daleko od miast
Oczekują nas łąki, przestworza
„Przypatrz się czytelniku tej twarzy ozdobney, przezroczystemu słońcu iasnością podobney…”
Bartolomej Paprocký herbu Jastrzębiec (ur. ok. 1540)
Czy pamiętasz – jak żeśmy czekali
jedenaście wyblakłych miesięcy
na ten pierwszy niebieski plusk fali
i na mewy tańczące na wietrze
Czy pamiętasz – jak śpiewały plaże
niespokojnym gitarowym graniem
jak jej ciała z kalendarza marzeń
uczyliśmy się – bracie na pamięć
Mówili na nią słońce, Bałtyku szary piach
Zamieniał się w gorący podzwrotnikowy raj
Mówili na nią słońce i wzdychał w tobie blues
Tak jasne były noce jakby zabrakło chmur
Mówili na nią słońce.
Zostawiła nas – pod koniec lata
tak u progu przeciągów zimowych
smakowała jak cukrowa wata
słodka siostra wieczorów lipcowych
Przez nią tłukliśmy – butelki i szklanki
i żegnali we krwi z nosa skąpani
nie ten smak maja dziś jagodzianki
i wywietrzał już z serca dynamit
Mówili na nią słońce, Bałtyku szary piach …
My View of Life on the Dock
mój mały, intymny literacki świat
Good things are going to happen@Mehakkhorana
Adorn Your Food Senses Your Way
Mój punkt widzenia / My point of view
FOR A NEW TOMORROW
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.